Proces ponownego pojawienia się Polski w Europie nie był akcją jednodniową, ale kilkuletnią, obejmującą wydarzenia z lat 1914–1921. Dotyczył m.in. walki nowo powstałego Wojska Polskiego w latach 1918–1920. W zmaganiach uczestniczyło Lotnictwo Polskie, które zaczęło się tworzyć na przełomie 1918/1919 w różnych częściach kraju. Na opanowanym lotnisku Ławica pod Poznaniem utworzono tzw. Stację Lotniczą Ławica, a następnie rozpoczęto tworzenie eskadr bojowych. Jako pierwsza została zorganizowana I Eskadra Wielkopolska, przyszła 12. Eskadra Wywiadowcza. Po niej przyszła kolej na utworzenie II Eskadry Wielkopolskiej.
Podczas jednej z akcji bojowych nad dolnym Donem szczególnie wyróżnił się pochodzący ze Szwabii młody Leutnant Utter, który za swój niezwykle śmiały wyczyn odznaczony został Krzyżem Żelaznym I klasy.
25 kwietnia 1945 r., na trzynaście dni przed końcem wojny sześć dywizjonów Polskich Sił Powietrznych wzięło udział w symbolicznym nalocie. Cel był odmienny od dotychczasowych: nie były nim ani zakłady przemysłowe, ani port, ani węzeł komunikacyjny, ani nawet żadna z metropolii III Rzeszy. Celem były położone w Alpach Salzburskich obiekty tworzące jedną z licznych kwater wodza i kanclerza III Rzeszy – Adolfa Hitlera. Nalot, o którym mowa, do historii przeszedł pod nazwą „nalotu na Berchtesgaden”, choć tak naprawdę na samo Berchtesgaden nie spadła ani jedna bomba…
Przebieg II wojny światowej dobitnie wykazał, że strategiczne lotnictwo bombowe w znaczącym stopniu przyczyniło się do zwycięstwa aliantów. Angielskie bombardowania w nocy i amerykańskie dywanowe naloty bombowe w dzień systematycznie niszczyły niemieckie miasta zabijając tysiące cywilów, a niejako przy okazji, niszcząc również zakłady przemysłu wojennego. Wyścig zbrojeń, który zaczął się już przed wybuchem wojny, dobitnie wykazał, że samoloty wojskowe są w stanie osiągać coraz większy pułap lotu. Początkowo dotyczyło to samolotów rozpoznawczych, ale wkrótce dołączyły do nich samoloty myśliwskie i bombowce. Latanie na dużych wysokościach stanowiło w tym czasie znaczący problem, niezbędna była kabina ciśnieniowa oraz silnik, który dzięki turbosprężarce zdolny był do wytwarzania odpowiedniej mocy.
Kolejne lata kampanii Rolling Thunder miały przebiegać według utartych schematów, które Pentagon uznał za sprawdzone. 355th i 388th TFW nadal wysyłano nad sektor VI-A, gdzie czyhały rakiety ziemia-powietrze, MiGi i artyleria przeciwlotnicza. Szlak Ho Chi Minha zbierał równie obfite żniwo wśród maszyn USAF próbujących powstrzymać napływ zaopatrzenia i wojsk komunistycznych do Wietnamu Południowego. Dla pilotów w Takhli i Korat największe znaczenie miały dostawy zasobników zagłuszających QRC i samolotów F-105F „Wild Weasel” Thunderchief, które coraz lepiej radziły sobie z obroną przeciwnika.